Czasami nachodzi nas ochota na grzeszną przyjemność. Jak powszechnie wiadomo, jeżeli coś jest dobre, to musi być nielegalne, niemoralne albo tuczące. Jako że na tym blogu dwóch pierwszych przypadków nie mam zamiaru poruszać (i raczej nie powinienem, chociaż, kto wie? ;)), to skoncentrujmy się na trzecim.
Połączenie lodów i gorącego sosu jest dosyć często spotykane w deserach, które serwowane są w restauracjach. Zazwyczaj takie desery są i smaczne i efektowne. Mają też tą poważną zaletę, że łatwo je przygotować. Znam kilka takich przepisów na gorące sosy, np. miodowo-pomarańczowy, cytrynowy, karmelowy, czekoladowy i jeszcze kilka innych. Dzisiaj jeden z najprostszych, najszybszych i najsmaczniejszych, czyli gorący sos malinowy.
Siłą rzeczy, z powodu pory roku, musimy skorzystać z malin mrożonych, na szczęście nie pogorsza to zbytnio smaku. :)
Składniki na sos
- 400g malin
- sok z jednej cytryny
- cukier puder
Maliny przecieramy przez dosyć drobne metalowe sitko do garnka, aby pozbyć się pestek (które mają nieznośną tendencję do wchodzenia pomiędzy zęby ;)). Do przetartych malin dodajemy sok z cytryny i stawiamy na ogień. W trakcie podgrzewania dodajemy cukru pudru, sprawdzając smak od czasu do czasu. Maliny mają różny poziom słodyczy, stąd brak określenia dokładnej ilości cukru pudru. Sos nie może być ani zbyt słodki ani zbyt kwaśny.
Gdy sos będzie miał odpowiedni smak i będzie już gorący, przygotowujemy lody, ja najbardziej lubię waniliowe, po czym polewamy je sosem i konsumujemy, zanim lody się roztopią :)