Tak się jakoś złożyło, że mnie coś rozłożyło. Nie mogę mówić, jedyne dzwięki jakie z siebie wydaję to chrypiący szept. Na takie dolegliwości, według mądrości ludowej, doskonały jest rosół. Jednak szkoda gotować rosół, tylko po to, żeby go wypić. :)
Po szybkiej analizie zawartości lodówki i szafek odkryłem trochę warzyw, dwie puszki czarnej fasoli, pierś kurczaka oraz kubek kwaśnej śmietany. Od razu moje myśli pobiegły w kierunku kuchni meksykańskiej i kremu z czarnej fasoli. Zazwyczaj robię wersję bez mięsa, ale jako, że jestem chory, tym razem dodatkowo wykorzystam pierś kurczaka.
Składniki (na 4 porcje):
- Bulion warzywny (samorobny, z włoszczyzny, razem z warzywami) – 1,5 litra
- Dwie cebule
- Czosnek (wedle upodobań, ja dodaję 3 ząbki)
- Czarna fasola – 2 puszki
- Pierś kurczaka
- Kwaśna śmietana
- Pieprze Cayenne – szczypta
- Kminek mielony – 1 łyżeczka
- Sól, pieprz – do smaku
Cebulę siekamy, po czym przesmażamy delikatnie na oliwie z oliwek, do czasu aż będzie miękka. Do tego dodajemy posiekany czosnek. Pierś kurczaka gotujemy w bulionie, razem z włoszczyzną, po czym ją wyciągamy. Po ostygnięciu kroimy w kostkę. Do bulionu dodajemy fasolę i gotujemy przez około 15 minut na małym ogniu. W zależności od tego, jak gęsty krem lubimy, możemy odlać trochę bulionu. Składniki, które pozostały w garnku blendujemy. Po zblendowaniu jeszcze chwilę gotujemy, doprawiamy do smaku.
Podajemy z kawałkami kurczaka (można zastąpić przez nachos) i łyżką śmietany.
Tym razem zdjęcia efektu końcowego nie będzie, z przyczyn technicznych ;)